Populacja: 436 (2006)
Po przeczytaniu opisu na jednym z vortali wiązałem z tym filmem spore nadzieje. I rzeczywiście - jeśli początek obrazu do najlepszych nie należy to wraz z rozwojem akcji to co widziałem podobało mi się coraz bardziej. Dobrze rozwijany wątek tajemnicy wciągał mnie coraz mocniej. Zdawało mi się, że film nie popada w schematy i rzeczywiście, zaskakiwał mnie na tyle często, że mimo średniej sympatii do gry głównego aktora naprawdę sprawiał niezłe wrażenie.
Ale nic z tego, oczywiście tak pięknie nie jest... Twórcy nie chcąc popadać w schemat... zrobili to. Ja rozumiem, że film nie zawsze musi kończyć się happy endem, ale w tym wypadku takie zakończenie jakie wybrano uświadomiło mnie w tym, że półtorej godziny wyrzuciłem w błoto - bo po co mi było fascynować się czymś, co miało się tak bezsensownie skończyć?
Hmmm... to co zrobił nasz dystrybutor to lekkie przegięcie. Kto obejrzał film zgodzi się chyba ze mną, że ten opis nie do końca zgadza się z tym co widzimy na ekranie... nie mówiąc o innych kwestiach... Idylliczne miasteczko Rockwell Falls zdaje się być prawdziwym rajem na ziemi. Gdy jednak trafia do niego agent federalny [a nie statystyk?] Steve Kady, by zbadać czemu liczba mieszkańców nie zmieniła się przez ostatnie sto lat, czar pryska. Każdy [taaak... wcześniej nie wiedzieli] szybko odkrywa, co kryje się pod tą, z pozoru idealną, powłoką. Schwytany w sieć religijnego fanatyzmu i purytanizmu, od których nikomu do tej pory nie udało się uciec, każdy musi znaleźć jakiś sposób, by ujść z życiem... |
źródło: opis dystrybutora |
Dodaj komentarz